Trwa ładowanie. Prosimy o chwilę cierpliwości.

Czy zawód doradcy finansowego potrzebuje regulacji?

Wśród zawodów, które mają zostać poddane całkowitej deregulacji znalazły się: makler giełd towarowych, makler papierów wartościowych oraz usługowe prowadzenie ksiąg rachunkowych. Częściowe ułatwienia mają objąć m.in. doradców inwestycyjnych i podatkowych.
Kategoria: Wiadomości
18.05.2012

Na liście nie ma mowy o zawodzie doradcy finansowego, ponieważ zawód ten nie jest w żaden sposób regulowany, a w świadomości większości Polaków doradca finansowy to po prostu sprzedawca produktów finansowych. Zdaniem EFFP Polska to wprowadzanie klientów w błąd, co negatywnie wpływa na te firmy, które chcą działać w oparciu o potrzeby klienta.


Doradca v. pośrednik


Ciekawą wymianę poglądów na temat kompetencji zawodowych doradcy i pośrednika finansowego można było obserwować już w lutym bieżącego roku. Z publicznym apelem do Komisji Nadzoru Finansowego zwróciła się wtedy Europejska Federacja Doradców Finansowych. Zarzucono KNF, że wyznaczanie standardów jakości i promocja doradztwa finansowego w Polsce ogranicza się do sprzedaży produktów finansowych poszczególnych instytucji. W dyskusji pojawiły się również argumenty za wyeliminowaniem problemu nadużywania nazwy "doradca finansowy", czego efektem jest świadome wprowadzanie klientów w błąd, prowadzące do nadużyć.


Apel o zaprzestanie utrwalania poglądu, iż pojęcia "doradca" i "pośrednik" mogą być stosowane wymiennie i są sobie równoważne wydaje się być słuszną reakcją na komunikat wydany przez KNF w sprawie doradców finansowych. Można w nim przeczytać m.in., że "z formalnego punktu widzenia doradca jest pośrednikiem między klientem a podmiotem finansowym, np. bankiem udzielającym kredytu". Innego zdania jest EFFP. Jej zdaniem nadrzędnym celem doradcy jest ochrona majątku, bezpieczeństwo i płynność finansowa klienta, a nie prowizja od sprzedaży danego produktu finansowego. Doradca powinien jedynie przygotować najlepszą ofertę, a o jego wynagrodzeniu powinien decydować wyłącznie klient.


Rzeczywiście, według listy zawodów Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, doradca i pośrednik to dwie różne profesje. W praktyce jednak przyzwyczailiśmy się do sytuacji, w której pytając w banku o możliwość zaciągnięcia kredytu, zostajemy oddelegowani do "doradcy finansowego" dwa okienka dalej, mając do wyboru produkty tylko tej konkretnej instytucji. Być może słuszny jest więc postulat wzywający do regulacji zawodu doradcy.



Regulacja i konflikt interesów


Na trzy tygodnie przed ujawnieniem listy zawodów finansowych wpisanych na listę deregulacyjną, postulat regulacji ogłosił Franciszek Zięba, prezes EFFP Polska. Jego zdaniem klienci są często wprowadzani w błąd, a pod pozorem doradztwa finansowego firmy sprzedają swoje produkty, nie zawsze z korzyścią dla zainteresowanej strony. Według EFFP rozwiązaniem takiej sytuacji mógłby być koordynowany wraz z federacjami zawodowymi projekt certyfikacji doradców lub ujednolicone egzaminy praktyczne weryfikujące wiedzę i umiejętności kandydatów. Ideę certyfikacji poparł także Vincent J. Derudder, prezes Europejskiej Federacji Doradców Finansowych i Pośredników w Brukseli.


Trzeba przyznać, że zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy regulacji mają swoje racje. Z jednej strony wyznaczenie standardów i utrzymanie wysokiej jakości usług jest konieczne, bo jak pokazuje praktyka, samoregulacja nie zakończyła się spektakularnym sukcesem. Dowodem na to jest choćby opinia o doradcach, których częściej kojarzy się z akwizycją i naciąganiem na koszty, niż rzetelną i cenną wiedzą o finansach. Z drugiej jednak strony, według filozofii ministra Gowina, powinno się stwarzać prosty i nieograniczony dostęp do możliwie większej liczby regulowanych dziś profesji. Co jednak z tymi, którzy padną ofiarą niekompetencji lub chciwości?


Problem tkwi niewątpliwie w trudnym do wyeliminowania dziś konflikcie interesów, a głównym wyzwaniem pozostaje wypracowanie takiego modelu regulacji, aby nie zamykając dostępu do zawodu uniknąć sztucznych ograniczeń.


Najprostszym rozwiązaniem wydaje się oddzielenie zawodu doradcy finansowego od pośrednika, który w rzeczywistości jest wyspecjalizowanym sprzedawcą. Dopóki wynagrodzenie finansowego konsultanta będzie uzależnione od instytucji finansowej, której produkty rekomenduje, dopóty będzie istniało podejrzenie stosowania praktyk niezgodnych z etyką zawodową. Nawet gdyby udało się wypracować akceptowalne porozumienie i stworzyć system certyfikacji zawodowej, to czy licencja wydana przez niezależną federację lub instytucję rządową cokolwiek zmieni? Wydaje się, że nie, aż do czasu zmiany formy wynagradzania doradców.


Dziś opinia klientów i konkurencja wyznacza standardy najlepszych firm doradczych i pośredniczących w sprzedaży produktów finansowych. Instytucje wyspecjalizowane w świadczeniu takich usług posiadają rozbudowane programy szkoleniowe oraz egzaminy wewnętrzne. Klienci wciąż jednak nie mają możliwości sprawdzenia, jaką prowizję otrzyma doradca lub sprzedawca przy rekomendacji konkretnej oferty.


Pozostaje jeszcze cała rzesza osób "doradzających" bez jakichkolwiek przygotowania i kompetencji. Doradcą może tytułować się dziś każdy, niezależnie od wiedzy i wykształcenia. Z jednej strony, to świetna okazja do przekwalifikowania się i spróbowania sił w świecie finansów. Z drugiej – najkrótsza droga prowadząca do wątpliwych etycznie praktyk psujących rynek.


Wprowadzenie odpowiedniego modelu licencjonowania mogłoby w znacznym stopniu podnieść świadomość osób korzystających z usług doradczych. Być może konsumenci zrozumieliby także, że nie istnieje, tak bardzo promowane dziś, bezpłatne doradztwo. W gruncie rzeczy klient nie ma pewności, co zadecydowało o wyborze konkretnego rozwiązania, a rzetelność pracy swojego doradcy finansowego może sprawdzić tylko u… jego kolegi po fachu.


Zobacz również