Trwa ładowanie. Prosimy o chwilę cierpliwości.

Deregulacja zawodów księgowych. Nowe szanse dla kandydatów czy złudzenia?

Cele deregulacji to odbiurokratyzowanie państwa, ułatwienie dostępu do niektórych zawodów, być może w efekcie też zmniejszenie liczby osób bezrobotnych. Cele są szczytne i młodzi kandydaci do zawodów księgowych powinni cieszyć się z tych ułatwień.
Akcja redakcyjna: Okiem eksperta
Kategoria: Wiadomości
12.01.2014
Czy faktycznie to dobre wiadomości dla nich? Czy może ustawodawca tworzy złudzenie?

Przypomnę, że deregulacja zawodów to projekt ustawy Ministerstwa Sprawiedliwości zmieniający przepisy w kierunku ułatwieniu dostępu do profesji objętych specjalnymi regulacjami. Pierwsza transza dotycząca zawodów m.in. adwokata, komornika, radcy prawnego już została wprowadzona w życie. W planach jest wprowadzenie kolejnych trzech transz, a każda z nich budzi duże emocje. Prace nad ustawą właśnie trwają w Komisji Nadzwyczajnej do spraw związanych z ograniczeniem biurokracji pod przewodnictwem posła Adama Szejnfelda. Jakie szanse ma druga transza? Jeśli zostanie zachowana większość parlamentarna, druga transza na pewno zostanie wprowadzona w życie, choć przy sporych kontrowersjach i dyskusjach sejmowych.
 
Czy deregulacja np. zawodu biegłego jest równoznaczna z otrzymaniem bezwarunkowych uprawnień do badania sprawozdań finansowych przez osoby przypadkowe? Mało prawdopodobne, aby tak się stało. Niedokładne zrozumienie tematu wynika m.in. z braku znajomości założeń deregulacji oraz potrzeb rynku. Dlatego przyjrzyjmy się bliżej przyszłym zmianom.

W drugiej transzy deregulacyjnej proponowane jest zniesienie obowiązku certyfikatu księgowego w przypadku osób, które chcą zajmować się usługowym prowadzeniem ksiąg rachunkowych. To na pewno obniży koszty uzyskania dostępu do zawodu. Obecnie zdobycie stopnia księgowego dyplomowanego jest zarówno kosztowne i czasochłonne, a koszty przenoszone są na klientów. Absolwent od razu po ukończeniu studiów będzie mógł zostać księgowym, dzięki temu łatwiej będzie mógł dostać się na rynek pracy. Aktualnie absolwenci mogą prowadzić usługowo księgi po uzyskaniu certyfikatu księgowego lub po odbyciu trzyletniej praktyki w księgowości. Z kolei osoby bez wykształcenia wyższego muszą uzyskać certyfikat bez względu na długość ich praktyki w księgowości.


Czy oznacza to, że młodzi ludzie będą mieli większe szanse na zatrudnienie? Pracodawcę interesuje, czy przyszły pracownik będzie rzetelnie wywiązywał się z obowiązków. Posiadanie certyfikatu nie świadczy o tym, że ktoś potrafi przenieść wiedzę teoretyczną na płaszczyznę praktyczną. W codziennej pracy biegłego rewidenta spotykam się z osobami, które posiadają uprawnienia zawodowe, ale niestety ich dyplomy nie przekładają się na wiedzę praktyczną. Co z tego, że zatrudnimy certyfikowanego księgowego, jeśli nawet nie będzie wiedział, jak zaksięgować likwidację środka trwałego? W przypadku usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych proponowane zmiany przewidują rezygnację z wymogu posiadania wykształcenia wyższego kierunkowego bądź wyższego uzupełnionego studiami podyplomowymi z zakresu rachunkowości oraz rezygnację z egzaminu państwowego na rzecz samoregulacji rynku usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych. Krótko mówiąc, stracą uczelnie i ośrodki egzaminacyjne. Osoby, które będą chciały prowadzić księgi, będą musiały nadal zdobywać praktyczne umiejętności.

Kandydat na biegłego rewidenta – bez względu na to, czy ukończył studia ekonomiczne, finansowo-rachunkowe czy też marketingowe - traktowany jest tak samo i każdy z nich musi zdać 10 pisemnych egzaminów. Absolwenci szkół kierunkowych zdali egzaminy z tego zakresu. Chcąc jednak zostać biegłym, muszą oni po raz drugi zaliczyć te same przecież przedmioty. Opłata za każdy egzamin wynosi 400 zł (wyłączając egzamin poprawkowy). Egzaminy odbywają się w trzech miastach Polski, więc dla większości kandydatów dochodzą dodatkowe koszty dojazdu i noclegu. Projektodawca zakłada możliwość ułatwienia dostępu do zawodu m.in. poprzez zaliczenie części teoretycznej na podstawie ukończenia studiów wyższych o kierunku obejmującym zakresem kształcenia wiedzę wymaganą w postępowaniu kwalifikacyjnym. Korzyści dla kandydatów są oczywiste: zwiększenie dostępu do zawodu dla zdolnych ludzi, ale niemających wystarczających środków finansowych. Koszty obniżą się również dla usługobiorców: przedsiębiorcy będą bowiem ponosić niższe koszty audytu dzięki większej konkurencji wśród audytorów. Czy na pewno w praktyce będzie to tak wyglądać? Dzięki wieloletniej praktyce audytora wiem, jak dużo trzeba nabyć wiedzy teoretycznej i jeszcze więcej wiedzy praktycznej, zanim można dobrze zaplanować i przeprowadzić audyt sprawozdania finansowego. Przy złożoności prawa polskiego, jego ciągłych zmianach i ich wpływu na badane jednostki trudno jest sprostać temu zadaniu bez odpowiedniego przygotowania. Bez doświadczenia i gruntownego przygotowania teoretycznego młodym audytorom trudno będzie przeprowadzić badanie. Obniżenie jakości badania na pewno nie obniży kosztów po stronie usługobiorców, może jednak zwiększyć ryzyko strat. Brak solidnego przygotowania utrudni pracę przyszłym audytorom.


Ułatwieniem dla aktuariuszy będzie zniesienie obowiązku zdawania egzaminu państwowego, jeśli ukończyli studia obejmujące zakres egzaminu aktuarialnego i wykonywali czynności z zakresu matematyki ubezpieczeniowej, finansowej lub statystyki. Natomiast w przypadku kandydatów, którzy zdali egzamin przed Komisją Egzaminacyjną dla aktuariuszy, zniesiony zostanie obowiązek wykonywania czynności z zakresu matematyki ubezpieczeniowej, finansowej lub statystyki. Raport aktuariusza jest podstawą w wielu firmach do wyliczenia tzw. rezerw aktuarialnych (np. rezerwy na odprawy emerytalne, rezerwy na nagrody jubileuszowe). Niejednokrotnie pochłania on dużą część kosztów usług doradczych. Ułatwienie dostępu do zawodu aktuariusza pozwoli przedsiębiorcom na wygenerowanie oszczędności, gdyż ceny usług dzięki konkurencyjności powinny się obniżyć. Czy w takiej sytuacji możemy mówić o korzyściach dla kandydatów do wykonywania zawodu? Nie można mieć złudzeń, w tym przypadku również będą liczyły się umiejętności. Podobna sytuacja będzie w przypadku doradców podatkowych. Projekt deregulacyjny zakłada zmniejszenie zakresu czynności doradztwa podatkowego zastrzeżonych obecnie dla określonych grup podmiotów (adwokatów, biegłych rewidentów). Prawie całkowicie zderegulowane będą usługi m.in. udzielanie podatnikom porad, opinii i wyjaśnień z zakresu ich obowiązków podatkowych i celnych oraz w sprawach egzekucji administracyjnej, prowadzenia ksiąg rachunkowych, podatkowych i innych ewidencji, sporządzanie zeznań i deklaracji podatkowych oraz udzielanie pomocy w tym zakresie. Te czynności będą mogły być wykonywane przez szersze grono podmiotów, co powinno obniżyć ceny usługi i przynieść korzyści klientom. Taki jest przecież cel deregulacji. Czy to rzeczywiście przyniesie korzyść? Zobaczymy. Błędne decyzje podatkowe mogą słono kosztować, a klienci będą mieli mniejsze możliwości sprawdzenia kwalifikacji osób świadczących usługi.


Podsumowując: zwiększenie konkurencyjności może korzystnie wpłynąć na podwyższenie jakości świadczonych usług. Usługodawcy będą musieli wykonywać swoje obowiązki efektywniej, gdyż wymusi to na nich samoregulacja rynku. Zwiększenie liczby podmiotów mogących prowadzić zawody związane z księgowością zmusi wiele firm do szukania sposobów na wyróżnienie się. Dobrym sposobem będzie podnoszenie jakości. To powinna być recepta na zachowanie przewagi mimo podwyższonej konkurencji na rynku usług doradztwa podatkowego, badania sprawozdań finansowych, aktuarialnych oraz prowadzenia ksiąg rachunkowych. Kandydaci do wykonywania zawodów księgowych otrzymają szansę łatwiejszego dostępu, ale jednocześnie większe znaczenie będą miały umiejętności. Rynek prawdopodobnie wprowadzi nowe formy weryfikacji kwalifikacji zamiast dotychczasowych certyfikatów.



Autorem wypowiedzi jest Sławomir Ekman, dyrektor 24EasyAudit.

Więcej informacji na 24easyaudit.pl

Zobacz również