Trwa ładowanie. Prosimy o chwilę cierpliwości.
Kariera w Finansach i Bankowości 2015/2016
Podziel się:
Zarządzanie ryzykiem kredytowym

Dlaczego ta branża?

  • Szansa na udział w innowacyjnych projektach na rzecz sektora finansowego
  • Praca w zespołach o szerokim zakresie różnorodnych kompetencji
  • Możliwość zdobycia doświadczenia w zakresie zarządzania projektami IT

Ryzyko nieodłącznie towarzyszy współczesnej działalności banków, które jako przedsiębiorstwa przejmują wiele czynności finansowych zarówno od osób fizycznych, jak i od innych organizacji. We współczesnych teoriach zajmujących się ryzykiem w kontekście sektora bankowego wyróżnia się następujące kategorie ryzyka, gdzie głównym kryterium staje się stopień trudności jego pomiaru. Są nimi:

Ryzyko przewidywalne, tj. możliwe do przewidzenia. Dzięki temu organizacje mogą redukować jego skutki. Do tej grupy zaliczamy ryzyko kapitałowe, kredytowe, płynności, stopy procentowej, walutowe bądź operacyjne.

Ryzyko trudne do przewidzenia – wywodzi się ze zjawisk występujących w makrootoczeniu banku, na które składają się nowe regulacje prawne, sytuacja polityczna i potencjalny wybuch konfliktów o zasięgu lokalnym bądź globalnym, zmiany technologiczne, trendy socjologiczne (np. starzenie się społeczeństwa europejskiego, odmienne oczekiwania młodszych pokoleń wobec usług bankowych) bądź konkurencja rynkowa.

Wśród najpopularniejszych rodzajów ryzyka, które występują w instytucji finansowej, takiej jak bank, wyróżniamy przede wszystkim ryzyko kredytowe, związane z niedotrzymaniem warunków umowy, ryzyko rynkowe, które dotyczy strat dla pozycji bilansowych oraz pozabilansowych banku, spowodowanych zmianami cen na rynku oraz ryzyko operacyjne, za którym stoi nieodpowiednie wykorzystanie procedur i procesów z udziałem ludzi.

Współzależność, która może wystąpić pomiędzy tymi trzema rodzajami zagrożeń, tworzy ryzyko łączne, czyli tzw. ryzyko systemowe. Dlatego banki starają się tworzyć zintegrowane systemy, składające się z kompleksowych narzędzi, na których oparta jest spójna metodologia w obszarze risk management.

Jednym z największych rodzajów ryzyka jest ryzyko kredytowe. Jak sama nazwa wskazuje, mamy z nim do czynienia w sytuacji, kiedy klient przestaje spłacać kredyt w czasie zawartym w umowie lub w ogóle nie planuje go spłacić, ogłaszając swoją upadłość. Od czasu do czasu dużym organizacjom udziela się kredytu w setkach milionów złotych. Bankructwo takiego przedsiębiorstwa oznaczałoby dla banku ogromne straty i mogłoby zagrozić jego płynności.

Warto zwrócić uwagę również na fakt, że ryzyko to system naczyń połączonych, niebezpieczny zwłaszcza dla globalnego sektora finansowego. Kiedy w latach 2007–2008 wybuchł światowy kryzys, zaczęły pękać banki spekulacyjne (np. na rynku nieruchomości), co spowodowało pogorszenie kondycji ekonomicznej wielu klientów. W tej sytuacji banki zaczęły tworzyć odpisy na tzw. złe kredyty, czego nie robiły wcześniej, skupiając się przede wszystkim na zyskach. Ale reakcja świata finansów nadeszła zbyt późno, stąd obecnie zarządzanie ryzykiem kredytowym staje się ważnym elementem strategii wielu banków.

– Bank, udzielając kredytów, powinien być przygotowany na sytuację, kiedy część zobowiązań po stronie klienta zarówno detalicznego, jak i korporacyjnego nie zostanie uregulowana. Dlatego mierzenie ryzyka niespłacalności tych kredytów jest istotnym elementem zarządzania bankiem, który, aby się przygotować na straty związane z niespłacalnością złych kredytów, tworzy rezerwy. Tworzenie rezerw na złe kredyty jest kosztem i obciąża wynik finansowy banku. – wyjaśnia Adam Kołaczyk, Partner w dziale Zarządzania Ryzykiem Deloitte.

W ciągu dwóch ostatnich dekad zarządzanie ryzykiem kredytowym ewoluowało pod wpływem nowych ustaw wprowadzanych w życie przez regulatorów rynku finansowego. Za przykład może tutaj posłużyć bardzo ważny dokument, czyli Nowa Ustawa Kapitałowa opracowana przez Komitet Bazylejski (stąd jej nazwa Basel II), która starając się zdefiniować ryzyko bankowe, najwięcej uwagi poświęciła właśnie ryzyku kredytowemu.

W 2010 roku natomiast ten sam komitet przedstawił propozycję nowych norm ostrożnościowych, które sukcesywnie przenoszone są na grunt prawa europejskiego (CRR/CRD IV). Tzw. Bazylea III zapoczątkowała widoczny trend w kierunku wzmacniania ilościowego i jakościowego kapitałów własnych, podniesienia buforów płynnościowych oraz pozyskiwania długoterminowego finansowania.

W obszarze zarządzania ryzykiem kredytowym bardzo ważnym dokumentem są również Międzynarodowe Standardy Sprawozdawczości Finansowej, które zaczęły obowiązywać banki od 2005 roku.

– W 2005 roku w efekcie przejścia na MSSF zmieniono podejście do kwestii związanych z szacowaniem rezerw. Banki zaczęły bazować na swoich historycznych doświadczeniach związanych z niespłacalnością kredytów. Proces tworzenia rezerw zaczął się zatem opierać na indywidualnych doświadczeniach banku i być bardziej zależny od jakości zarządzania ryzykiem kredytowym i skuteczności procesu windykacji – wyjaśnia Adam Kołaczyk.

Ścieżka kariery

Nowe regulacje mają również bezpośredni wpływ na rynek pracy oraz specjalistów, jakich potrzebuje nowoczesne zarządzanie ryzykiem. W związku z nowymi obowiązkami nałożonymi na instytucje finansowe, banki zaczęły poszukiwać wsparcia wśród firm konsultingowych w obszarze risk management. Nie chodzi tylko o metodologię i przygotowanie raportów na temat ryzyka. W 2005 roku oczekiwano od firm doradczych bardziej innowacyjnego spojrzenia na problem. Wdrożenie MSSF zwiększyło przede wszystkim złożoność procesów obliczeniowych oraz wspierających je rozwiązań technologicznych. Instytucje nadzorcze, audytorzy oraz inwestorzy zaczęli oczekiwać od sektora bankowego wydajniejszych i dokładniejszych narzędzi do wyceny aktywów i pasywów, wspartych odpowiednim procesem kontroli.

Odpowiedzią na nowe zapotrzebowania rynku okazał się projekt Finevare, nad którym od 2004 roku pracują konsultanci firmy Deloitte, ciągle rozbudowując system o nowe funkcjonalności zgodnie z oczekiwaniami klientów i rynku. Ten nowy software wspiera banki m.in właśnie w ocenie ryzyka kredytowego, w tym także w wycenie kredytów zagrożonych.

– Nasza organizacja jako pierwsza firma doradcza połączyła rozwiązania IT z wiedzą ekspercką dotyczącą finansów i zarządzania ryzykiem. Potrzebowaliśmy zarówno programistów, jak i specjalistów zajmujących się właśnie risk management – wyjaśnia Adam Kołaczyk.

Dzięki innowacyjnemu podejściu zmienił się wizerunek konsultingu, również jeżeli mówimy o projektach doradczych z obszaru zarządzania ryzykiem. Ten trend utrzymuje się do dzisiaj, dlatego branża doradcza zaczyna oferować ciekawą ścieżkę kariery dla osób, które chciałyby się związać z najbardziej perspektywiczną specjalizacją, czyli zarządzaniem projektami IT. Karierę można zacząć nie tylko na stanowiskach programistycznych.

– Zatrudniamy kilka grup profesjonalistów – zarówno osoby posiadające szeroką wiedzę z zarządzania ryzykiem, jak i specjalistów rozwijających nasz produkt i wprowadzających zmiany np. w wyniku wprowadzenia nowych regulacji – dodaje Adam Kołaczyk.

Poszukiwane umiejętności

Podobnie jak w przypadku innych projektów konsultingowych, również w obszarze doradczym zajmującym się ryzykiem kredytowym poszukuje się osób posiadających bardzo różnorodne kompetencje. Ponieważ coraz częściej doradztwo łączy się z poszukiwaniem innowacyjnych rozwiązań technologicznych, od przyszłych pracowników oczekuje się przede wszystkim kompetencji miękkich, jak przykładowo umiejętność pracy w grupie, oraz łatwości uczenia się nowych zagadnień.

– Nasz system przez cały czas ewoluuje. Ulepszamy jego funkcjonowanie zarówno pod względem metodologii, jak i tzw. user friendliness, ponieważ zależy nam, aby narzędzie było bardziej intuicyjne i przyjazne dla użytkownika końcowego. Dodatkowo, Finevare to platforma informatyczna poszerzana o coraz więcej funkcjonalności. Dlatego poszukujemy kreatywnych osób do naszego zespołu – podsumowuje Adam Kołaczyk.

Adam Kołaczyk oraz Barbara Jamróz

Partner oraz Konsultant, Deloitte

Adam Kołaczyk, Partner, Deloitte Consulting

W Deloitte od 2002 r.

Absolwent: Uniwersytet Jagielloński
Kierunek studiów: Biologia
Posiadam: tytuł biegłego rewidenta
Najbardziej lubię w mojej pracy: innowacyjność, wyzwania, możliwość pracy z kreatywnymi i interesującymi ludźmi różnych narodowości. 
Wartości, które wyznaje moja organizacja, to: współpraca, różnorodność, rozwój i skuteczność działania

 

Barbara Jamróz, Konsultant

W Deloitte od 2015 r.

Absolwent: Maastricht University
Kierunek studiów: International Business Marketing-Finance
Jestem w trakcie uzyskiwania: PRM (Professional Risk Management)
Najbardziej lubię w mojej pracy: międzynarodowość i różnorodność projektów
Wartości, które wyznaje moja organizacja, to: szacunek i partnerskie relacje

 

W 2004 roku rozpoczęli Państwo prace związane z programem software’owym Finevare. Czy mógłby Pan opowiedzieć o początkach tego programu?

Adam Kołaczyk: Nasza inicjatywa była odpowiedzią na potrzeby sektora bankowego. W pierwszej połowie ubiegłej dekady banki zaczęły przygotowywać się do nowych zasad raportowania zgodnie z Międzynarodowymi Standardami Sprawozdawczości Finansowej (MSSF), które zaczęły obowiązywać od 2005 roku. Nowe przepisy zmieniały zupełnie podejście w kwestii tworzenia rezerw dla złych kredytów.

Co kryje się za pojęciem złych kredytów?

Adam: Bank, udzielając kredytów, powinien być przygotowany na sytuację, kiedy część zobowiązań po stronie klienta zarówno detalicznego, jak i korporacyjnego, nie zostanie uregulowana. Dlatego mierzenie ryzyka niespłacalności tych kredytów jest istotnym elementem zarządzania bankiem, który, aby się przygotować na straty związane z niespłacalnością złych kredytów, tworzy rezerwy. Tworzenie rezerw na złe kredyty jest kosztem i obciążającym wynik finansowy banku. 

Jak wyglądało szacowanie ryzyka kredytowego i tworzenie rezerw przed wprowadzeniem MSSF?

Adam: Wcześniejsze podejście było prostsze i bardziej odgórnie zdefiniowane przez Rozporządzenie Ministra Finansów. Brano w nim pod uwagę kilka kryteriów, w tym głównie opóźnienia w spłacie i sytuację ekonomiczno-finansową kredytobiorcy. Na wysokość tworzonych rezerw miały też wpływ zabezpieczenia kredytu. W 2005 roku w efekcie przejścia na MSSF zmieniono podejście do kwestii związanych z szacowaniem rezerw. Banki zaczęły bazować na swoich historycznych doświadczeniach związanych z niespłacalnością kredytów i zaczęły zbierać dane pozwalające szacować prawdopodobieństwo niespłacenia kredytów, a także wysokości odzysków, jakie udaje im się osiągnąć w przypadku windykacji złych kredytów. Proces tworzenia rezerw zaczął się zatem opierać na indywidualnych doświadczeniach banku i być bardziej zależny od jakości zarządzania ryzykiem kredytowym i skuteczności procesu windykacji. 

W 2004 roku takie podejście o obszarze konsultingu tj. tworzenie oprogramowania można uznać za innowacyjne.

Adam: Odpowiedzieliśmy na oczekiwania klientów, którzy potrzebowali nie tylko nowej metodyki wyceny ryzyka kredytowego, ale również poszukiwali wsparcia w tworzeniu innowacyjnych rozwiązań technologicznych w zakresie zarządzania danymi historycznymi służącymi do kalkulacji parametrów ryzyka kredytowego i tworzenia rezerw. Deloitte miał już wtedy pewne doświadczenie w tym zakresie. Stworzył m.in. oprogramowanie wpierające zarządzanie ryzykiem w przedsiębiorstwach o profilu niefinansowym. Rozwiązania wspomagające pomiar ryzyka walutowego i cen towarów dostarczaliśmy na początku lat dwutysięcznych branży  wydobywczej i paliwowej. Innowacyjność nie wiąże się jednakże wyłącznie z samą technologią. Nasza organizacja, jako pierwsza firma doradcza, połączyła rozwiązania IT z wiedzą ekspercką dotyczącą finansów i zarządzania ryzykiem. Potrzebowaliśmy zarówno programistów, jak i specjalistów zajmujących się właśnie risk management. Dzięki ich wsparciu potrafiliśmy przełożyć cały proces pomiaru ryzyka i tworzenia rezerw na pewien system. Reasumując, stworzyliśmy, a następnie wdrożyliśmy w sektorze bankowym bardzo zaawansowane narzędzie, które pomogło zautomatyzować ten proces.

Z Państwa oprogramowania korzysta pion zarządzania ryzykiem i finansów, ale dane do tego systemu wprowadzają poszczególne departamenty?

Adam: Dane do systemu wprowadzane są do systemu automatycznie z hurtowni danych bądź z innych źródeł, jak systemy transakcyjne czy systemy obsługujące zabezpieczenia kredytowe. Za końcowych użytkowników można natomiast uznać pracowników departamentu ryzyka kredytowego, w tym specjalistów z działu windykacji oraz pracowników departamentu finansów i sprawozdawczości.

Finevare narodził się 11 lat temu. Czy udoskonalają Państwo swój produkt?

Adam: Nasz system przez cały czas ewoluuje. Ulepszamy jego funkcjonowanie zarówno pod względem metodologii, jak i tzw. user friendliness, ponieważ zależy nam, aby narzędzie było bardziej intuicyjne i przyjazne dla użytkownika końcowego. Dodatkowo, Finevare to platforma informatyczna poszerzana o coraz więcej funkcjonalności. Dlatego poszukujemy kreatywnych osób do naszego zespołu.

Finevare rośnie razem z oczekiwaniami po stronie klienta. Jego podstawowa wersja służy głównie do liczenia rezerw zgodnie z wymogami MSSF dla celów sprawozdawczych. Banki, które używają naszego oprogramowania, wiedzą, że nasz system przechowuje ogromną ilość danych, a jego funkcjonalności można rozbudować. Czasem dodatkowa funkcja zaprojektowana na rzecz jednego klienta znajduje zastosowanie wśród innych i w ten sposób wzbogacamy nasz system. Na kształt naszych produktów mają również wpływ nowe przepisy. W 2018 roku ma wejść w życie nowa regulacja – MSSF 9, która zmieni zasady tworzenie rezerw na złe kredyty. Nowe podejście, nadal bazując na danych historycznych, będzie miało bardziej antycypować przyszłe warunki ekonomiczne. To również wyzwanie dla naszego produktu.

Jacy eksperci stoją za tym innowacyjnym projektem? 

Adam: Zatrudniamy kilka grup profesjonalistów – zarówno osoby posiadające szeroką wiedzę z zarządzania ryzykiem i rachunkowości, specjalistów rozwijających nasz produkt i wprowadzających zmiany np. w wyniku wprowadzenia nowych regulacji, jak i programistów, którzy ich założenia przekładają na język IT. Efekty ich pracy następnie sprawdzają testerzy, a na końcu specjaliści wdrażają ten system już bezpośrednio u klienta. Ma to odzwierciedlenie w organizacji zespołu Finevare, który dzieli się na trzy grupy: zespół metodologiczno-produktowy, zespół wdrożeniowy (Delivery) i zespół wsparcia powdrożeniowego.

Czy Państwa oprogramowanie spotkało się z dobrym przyjęciem na rynku?

Adam: Finevare to duży sukces całego zespołu. Z tym produktem, na który bardzo pozytywnie zareagowały banki w trakcie dostosowywania swoich procesów do MSSF, wyszliśmy poza Polskę. Współpracujemy zarówno z instytucjami finansowymi w Europie Zachodniej, jak i Środkowej. Obecnie prowadzimy także projekt dla banków na Ukrainie, w Rosji i w Egipcie.

Czy Państwa produkt ma konkurencję?

Adam: W 2004 roku żadna firma z wielkiej czwórki nie kojarzyła się z budowaniem własnych rozwiązań IT dla biznesu. Nasze narzędzie, jak i wcześniejsze doświadczenia w projektach wdrożenia autorskich rozwiązań IT do zarządzania ryzykiem dla branży przemysłowej powoli zaczęły zmieniać ten wizerunek. Odpowiadając natomiast na Pana pytanie – z pewnością wyspecjalizowaliśmy się w narzędziu do wyliczania rezerw wg MSSF. I w tym obszarze nie mamy dużej konkurencji.

A czy konkurencją nie są firmy informatyczne, które tworzą systemy dedykowane wyłącznie dla sektora finansowego, w tym systemy do zarządzania ryzykiem?

Adam: Naszą przewagą nad firmami informatycznymi jest szerokie spektrum merytorycznych kompetencji naszych zespołów obejmujące finanse, rachunkowość, zarządzanie ryzykiem, procesy bankowe, a także dogłębna znajomość MSSF i ich interpretacji. Dzięki naszym multidyscyplinarnym zespołom jesteśmy w stanie dostarczyć wiedzę merytoryczną, odpowiedni know-how, oprogramowanie, jego wdrożenie i wsparcie powdrożeniowe oraz zagwarantować szybką reakcję na zmiany. Jednym zdaniem dostarczamy rozwiązania end-to-end bez potrzeby angażowania innych dostawców. 

Wydaje mi się, że niektóre firmy przespały ważny trend, który jest widoczny dopiero teraz. Technologia wywiera w końcu coraz większy wpływ na świat finansów.

Adam: Moim zdaniem to efekt tradycjonalistycznego podejścia. Konsulting w firmach Wielkiej Czwórki wyrósł z audytu oraz księgowości i czasem trudno wyjść poza ten obszar. W Deloitte mieliśmy odwagę, by opracować nowe rozwiązanie, które łączy IT z bankowością, finansami i zarządzaniem ryzykiem. Zauważyliśmy zatem pierwsze oznaki dużej zmiany oraz uważnie wsłuchaliśmy się w oczekiwania klientów. I tak podbiliśmy rynek. Staramy się działać również na innych polach. Nasza globalna jednostka Deloitte Digital, która posiada swoje przedstawicielstwa w kilku krajach na świecie, prowadzi projekty z obszaru IT głównie dla branży marketingowej i reklamowej.

W kontekście banków często słyszy się obecnie słowo „automatyzacja”. Czy Państwa oprogramowanie mogłoby mieć – hipotetycznie – wpływ na redukcję zatrudnienia?

Adam: Bynajmniej, a powiedziałbym wręcz odwrotnie wraz z wejściem w życie regulacji MSSF – zaczęło tworzyć etaty. Nie powinniśmy obawiać się technologii. Narzędzia informatyczne tworzą pewien zakres kompetencyjny na rynku, który powinni posiadać finansiści. 

Czy to Pan stworzył produkt Finevare?

Adam: Finevare to efekt pracy zespołowej. Osobiście miałem szansę uczestniczyć w tym projekcie od początku jako Manager. Nie jestem programistą, z wyksztalcenia jestem biologiem, i pierwsze szlify zawodowe w świecie finansów zdobywałem w audycie.  

Biolog, który trafił do audytu, a następnie zajął się projektem informatycznym…

Adam: Pamiętajmy, że konsulting nie ogranicza się wyłącznie do finansistów. Mówimy o branży, która stawia przede wszystkim na interdyscyplinarność i innowacyjność. I tak też było w przypadku projektu Finevare. Potrzebowaliśmy ludzi znających się na księgowości, metodach ilościowych, zarządzaniu ryzykiem, programowaniu i wdrażaniu systemów. Dzięki tak szerokiemu spektrum stworzyliśmy naprawdę wartościowe narzędzie.

Czego uczy się Pani pracując przy tym projekcie?

Barbara Jamróz: Przede wszystkim poszerzam wiedzę merytoryczną z wielu obszarów, o których wspominał już Adam. Dzięki interdyscyplinarnemu charakterowi tego przedsięwzięcia zrozumiałam, że jeden plus jeden może mieć sumę większą niż dwa. Współpracując z ludźmi z wydawałoby się odległych dziedzin, poprzez wymianę wiedzy i umiejętności tworzą się synergie, które w dużej mierze zwiększają naszą efektywność. Tworzymy świetne produkty, na których kształt ma wpływ wielu specjalistów. I ta energia obecna w zespole to dla mnie ogromna wartość. Dodatkowo, novum stanowiła dla mnie praca projektowa, która pozwala mi rozwijać wiele umiejętności.

A kiedy dołączyła Pani do Deloitte?

Barbara: Całkiem niedawno. Pracę w Deloitte zaczęłam na początku bieżącego roku. Wcześniej pracowałam w banku inwestycyjnym, gdzie poznałam, na czym polega ryzyko kredytowe po stronie klienta. To doświadczenie przydaje mi się obecnie, ponieważ jestem związana z zespołem Delivery, który bezpośrednio współpracuje z bankami przy wdrożeniu naszego oprogramowania.

Rozumiem, że pracuje Pani przy parametryzacji systemu?

Barbara: Parametryzacja systemu od strony technicznej to niewątpliwie duży element naszej odpowiedzialności, ale nie jedyny. Ponieważ klient nie zawsze ma do końca sprecyzowane wymagania wobec systemu, zajmujemy się też doradztwem i prezentujemy rozwiązania, które według nas spełnią oczekiwania i potrzeby banku. To wiąże się z potrzebą bliskiego poznania klienta i jego wewnętrznych procesów. Dzięki tej wiedzy a także stworzonym podczas całego procesu relacjom jesteśmy w stanie doprowadzić projekt do końca.  

Jakie widzi Pani różnice między pracą w banku oraz w firmie konsultingowej?

Barbara: Osobiście zdecydowanie bardziej cenię sobie pracę projektową, a tę szansę daje mi właśnie Deloitte. Dzięki pracy w zespole Finevare mogę brać udział w nieszablonowych przedsięwzięciach, które zawsze ucząc mnie czegoś nowego nie pozwalają spocząć na laurach. Każdy dzień jest pełen nowych niespodzianek – nowi klienci, nowe podejście i nowe wymogi nie pozwalają na nudę. Nie wyobrażam sobie, że nastąpi moment, kiedy będę wiedziała wszystko i przygotuję się na każdą ewentualność. W tej branży to niemożliwe, co zdecydowanie uważam za ogromny atut.

Jak długo trwa zazwyczaj proces wdrożeniowy, którym zajmuje się zespół Delivery?

Barbara: To zależy od wielkości instytucji. W przypadku małych banków zdarzały się projekty 2-miesięczne, ale zazwyczaj mówimy o kilku czy nawet kilkunastu miesiącach.

Czy pracują Państwo przez ten cały czas w siedzibie klienta?

Barbara: Większość czasu spędzamy w warszawskim biurze, będąc w stałym kontakcie mailowym bądź telefonicznym z klientem. Zdarzają się jednak dość częste wyjazdy do siedziby banku. Wiele zależy od etapu projektu. Na początku tych delegacji jest więcej, staramy się wtedy poznać klienta i jego oczekiwania. Dostosowując produkt do indywidualnych wymagań klienta wyjeżdżamy zdecydowanie rzadziej. 

Jakich kompetencji potrzebuje konsultant na etapie wdrożeniowym?

Barbara: Obecnie głównie współpracujemy z bankami zagranicznymi i mamy w zespole reprezentantów innych narodowości, dlatego bardzo ważna jest znajomość języka angielskiego. Dodatkowo wymieniłabym umiejętności analityczne oraz logiczne myślenie. Musimy również dobrze czuć się wśród ludzi oraz potrafić przyswajać wiele informacji w krótkim czasie.

Czy w ramach tej współpracy odwiedza Pani inne kraje?

Barbara: Oczywiście. Osobiście brałam udział w projektach wdrożeniowych na Węgrzech i Słowacji. Ale obecnie zespół Delivery przeprowadza projekty w takich krajach jak Rosja, Albania, Gruzja, Chorwacja, Bułgaria, Egipt, Serbia czy Słowenia. 

Czy będzie Pani chciała się dalej rozwijać w obszarze pracy projektowej?

Barbara: Z pewnością chciałabym się specjalizować w zakresie zarządzania projektami, ponieważ taka wiedza przydaje się w późniejszych etapach kariery. Uczy ona nie tylko pracy zespołowej, ale również operacyjnej. Dodatkowo, udział w projekcie IT rozwija myślenie innowacyjne. Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że będę pracować w takim obszarze, nie uwierzyłabym. A jednak… Nie posiadając zaplecza programistycznego, świetnie odnajduję się w nowym środowisku.

Czy Pani praca wiąże się z licznymi nadgodzinami?

Barbara: W Deloitte wyznajemy ideę work life integration, która w pozytywny sposób łączy życie prywatne i zawodowe poprzez politykę elastycznego czasu i miejsca pracy. Dzięki temu granica pomiędzy prywatnym a zawodowym się zaciera. Co to oznacza w praktyce? Bynajmniej nie siedzenie do późnych godzin nocnych. Dzięki work life integration mój dzień staje się bardziej elastyczny – część zadań niezwiązanych z pracą mogę załatwić bez problemu w ciągu dnia, a nad projektem popracować wieczorem. Takie rozwiązania są o wiele wygodniejsze, a jednocześnie świadczą o szacunku, jednostkowym traktowaniu i zaufaniu ze strony pracodawcy.

Państwa zespoły dynamicznie się rozwijają. Jakich kandydatów Państwo poszukują?

Adam: Przede wszystkim absolwentów studiów z zakresu finansów, bankowości, informatyki, metody ilościowych. Na wyższe stanowiska poszukujemy osób z doświadczeniem w rachunkowości, finansach, zarządzaniu ryzykiem, programistycznym i we wdrożeniach systemów IT w powyższym zakresie i – co dla nas bardzo ważne – nieposiadających przy tym awersji do IT. Ważna jest też „can do” attitude, czyli wysoki poziom motywacji u potencjalnych kandydatów.     

Ile osób liczy Państwa zespół?

Adam: Obecnie ponad 60 osób. Ale mamy również przedstawicieli Finevare na Ukrainie, w Nigerii, we Włoszech czy też Rumunii.